Połykanie to jedna z najprostszych czynności, którą każdy z nas wykonuje codziennie przy posiłku. Umieją to robić nawet niemowlęta, więc nikt pewnie nie podejrzewa jak skomplikowany jest to proces i ile mięśni musi razem pracować, aby osiągnąć końcowy efekt - przesunięcia pokarmu do przełyku i dalej do żołądka.

Wszystko zaczyna się, gdy pokarm zostanie pogryziony, zmieszany ze śliną, a język uformuje z tej mieszanki kęs, który będzie nadawał się do przełknięcia. Połykanie rozpoczyna się, zgodnie z wolą, w taki sposób, że kęs jest wtłaczany do tyłu i w górę w podniebienie miękkie (a).
Etapy przełykania


I tutaj nasza kontrola się kończy. Dalsza część procesu jest sterowana odruchowo. Żuchwa zostaje zamknięta, podniebienie miękkie unosi się w górę, co powoduje uszczelnienie jamy nosowo gardłowej, a sam kęs odgina nagłośnię (b). Na skutek ucisku wytwarzanego przez język, pokarm przechodzi dalej do gardła. W tym momencie wstrzymany jest oddech, szpara nagłośni jest zamknięta, a krtań jest podniesiona na tyle wysoko, że nagłośnia całkowicie zamyka drogi oddechowe (c). 

Mięśnie w dolnym odcinku gardła rozluźniają się, co umożliwia przepchnięcie kęsa do przełyku (d). Potem krtań obniża się do pierwotnego położenia, co umożliwia powrót oddechu (e). Fala perystaltyki przełyku przesuwa pokarm dalej do żołądka.

I tym sposobem właśnie przełknęliśmy kolejny kawałek schabowego, który był na obiad. Warto zwrócić uwagę, że w żadnym momencie pokarm nie leci sobie tak po prostu, jak przez kanał - cały czas jest pod kontrolą mięśni poruszających językiem i przełykiem. Dzięki temu można przełykać w dowolnej pozycji - nawet wisząc do góry nogami, a pokarm i tak dotrze do żołądka. Działanie mechanizmu nie jest w żaden sposób związane z siłą grawitacji. Dodatkowym pozytywnym aspektem jest możliwość pożywania się w stanie nieważkości ;)
posiłek astronautów w kosmosie
Astronauci w czasie posiłku na międzynarodowej stacji kosmicznej.
Następnym razem będzie trochę informacji o działaniu mechanizmu w drugim kierunku, czyli wymiotowaniu, na szczęście dużo rzadszym.

0 komentarze:

Prześlij komentarz